"Czuła się tak, jakby w jej żyłach płynęło czyste szczęście, rozpalając w niej ogień, który poznała dopiero wtedy, gdy go pokochała. Nie dało się go powstrzymać, topił wszelki opór, aż stała się jednym wielkim pragnieniem."
"Obawiała się, nie, wręcz oczekiwała, że coś stanie na przeszkodzie jej związkowi z Benem, jeśli on odzyska pamięć. Jednak nigdy by nie przypuszczała, że jego przeszłość okaże się tak ściśle i tak tragicznie związana z Daringham Hall i Camdenami."
" Jeśli ktoś staje się dla nas ważny, jeśli dopuszczamy go zbyt blisko, jesteśmy bezbronni wobec bólu, jaki może nam zadać. "
Daringham Hall to niezwykła posiadłość położona w Anglii, która skrywa niejedną tajemnicę. Camden’ynowie właściciele posiadłości, nawet nie zdają sobie sprawy, jak ich sytuacja rodzinna może się zmienić wraz z pojawieniem się tajemniczego Ben’a Sterling’a, który twierdzi, że jest prawowitym spadkobiercą i zamierza walczyć o swoje. Od tej chwili los posiadłości wisi na włosku.
Ben jest nowojorskim biznesmenem po trzydziestce. Zarządza dużą firmą informatyczną, jest przystojnym i dobrze zbudowanym mężczyzną, któremu tak naprawdę niczego nie brakuje. Do wschodniej Anglii przyjeżdża, aby odzyskać co swoje i ostatecznie rozprawić się z arystokratyczną rodziną. To akt zemsty, za to jak rodzina potraktowała jego matkę, pierwszą żonę Ralpha Camdena – głowę rodu. Jednak gdy dociera na miejsce zostaje napadnięty, a w następstwie dostaje amnezji.
Po wypadku opiekuje się nim Kate, młoda pani weterynarz i bardzo bliska przyjaciółka rodziny Camdenów. Niewiele trzeba aby tych dwoje zadłużyło się w sobie, a ich romans rozkwitł. Tylko co się wydarzy, gdy Ben w końcu przypomni sobie kim jest i jakie są jego zamiary? Czy zrezygnuje ze swoich planów? Jak poradzi sobie z tą sytuacją Kate, która nagle straci swojego mężczyznę?
To moje pierwsze spotkanie z Kathryn Taylor. Nie czytałam żadnej z poprzednich serii autorki, za to na temat samej autorki i jej twórczości przeczytałam naprawdę sporo dobrego. Tak więc moje oczekiwania wobec niej i książki były dość wysokie. Niestety ja się zawiodłam. Historia nie wciągnęła mnie kompletnie. Strasznie długo ją czytałam i jeszcze dłużej zbierałam się za napisanie tej recenzji. Cała historia jest bardzo banalna, opisana nie raz, a pani Taylor nie umiała mnie wciągnąć kompletnie niczym do kreowanego przez siebie świata. To był bardziej odgrzewany kotlet niż pełna namiętności historia.
Główni bohaterowie są mocno zarysowani, za to bardzo schematyczni. O reszcie nie mogę zbyt wiele powiedzieć, może dałabym radę opisać ich w jednym zdaniu. Akcja tam gdzie powinna być powolna gna, tam za to gdzie powinno się co nieco przewinąć, ciągnie się niemiłosiernie. Główna para ledwo się zobaczyła po nieszczęśliwym wypadku, a za chwilę już są razem, romansując w najlepsze. Kate roztkliwia się nad błahostkami. Erotyka w tej książce po prostu nie występuje, a na mnie nie zadziałał żaden z opisów wielkiej i słynnej posiadłości. Za to rodzinne intrygi i powiązania przywodzą mi na myśl tylko i wyłącznie jedno - „Modę na sukces”.
Książka swoim zakończeniem zapowiada kolejny tom, a dzisiaj już wiem, że jest to cała trylogia. Mimo, że widniała na moich zestawieniach „Chcę to mieć!”, w tej chwili nie jestem tego taka pewna. Jedna scena, która naprawdę mi się podobała to poród źrebaka, gdzie Kate z Benem, musieli się naprawdę postarać i współpracować razem. To by było na tyle. Jeśli lubicie tkliwe romanse, angielską arystokracje i niezobowiązującą lekturę będzie to coś dla was, jeśli nie odpuście sobie.
________________________________________________________
Kathryn Taylor, "Powrót do Daringham Hall", Otwarte. 2015, 360 stron