„- Mam nadzieję, że nie będzie ciemno - powiedział Baker. -
Nie proszę o nic więcej. Jeśli jest jakieś... potem, to mam nadzieję, że się
pamięta. To okropne musieć wiecznie błąkać się w ciemności, nie wiedząc kim
byłem, ani co tam robię, nie wiedząc nawet, że kiedyś otaczało mnie co innego.”
„Garraty przyglądał się temu apatycznie i myślał, że nawet
groza powszednieje. Nawet śmierć bywa płytka.”
„Ja to skupiam się tylko na tym, żeby podnosić giry. To
proste, jakbym zrywał i zaliczał dziwy.”
Do góry i na dół, do góry i na dół, stawiają
nogę przed nogą, zachowując minimalną prędkość, ze wzrokiem często wbitym w
ziemię maszerują chłopcy. Doroczny „Wielki marsz” zaczyna się, gdy setka chłopców
zjawi się na starcie, a major przemówi do nich krótko, wysyłając ich do piekła, i to za ich dobrowolną
zgodą. Meta jest tam, gdy przedostatni z nich dostanie czerwoną kartkę i padnie
trupem, zostawiając zwycięzcę samego.
Czerwona
kartka jest odejściem z gry, zejściem z boiska. Również w „Wielkim marszu”
funkcjonuje to pojęcie. Gdy za mocno zwolnisz, a na twoim koncie widnieją już
trzy upomnienia dostajesz czerwoną kartkę, a raczej kulkę z karabinu w głowę, w
brzuch… nieważne. Już cię nie ma. Ktoś krzyczy „Zatańczę na twoim grobie!”,
inny przekłada monetę z kieszeni do kieszeni. Jeden mniej do „wdeptania w
ziemię”. Jak stu młodych chłopców się w
to wplątało? Dlaczego zdecydowali się na morderczy marsz zostawiając
dotychczasowe spokojnie życie, niemalże całe przed nimi?
Z karabinów
nie wystrzela czerwona chorągiewka z napisem „PIF – PUF!”, chłopcy nie
maszerują przez kilometr, nie ma czasu na drzemkę, odpoczynek czy skorzystanie
z toalety. To prawdziwa walka ze słabością ludzkiego ciała i umysłu. Siła
przesuwania granicy ostatecznego bólu i wyczerpania. Tu nie ma miejsca na
potknięcia, ceną jest życie.
„Wielki
marsz” to okrutna powieść o walce z samym sobą. Gdy ciało odmawia
posłuszeństwa, gdy umysł przestaje pracować, gdy oczy przestają trzeźwo
patrzeć, gdy dookoła giną ludzie, a następnym możesz być ty. Stephen King
zabawia nas swoim marszem przyszłego świata, niczym w starożytności cesarz
swoją walką gladiatorów na arenie. To kolejne przedstawienie, brutalne, które
stworzył największy potwór tego świata – inny człowiek.
Nie znam realiów opisywanych czasów. Wiem
jedynie, że sprawowana władza jest bardzo rygorystyczna, a za wyrażanie
sprzecznych poglądów można być „spatrolowanym”. Autor za to dogłębnie opisuje
nam chłopców uczestniczących w marszu. Odkrywa kawałek po kawałku ich
charaktery, usposobienie, przeszłość i okoliczności, które doprowadziły ich do
tej sytuacji, oraz ich zachowanie podczas bardzo ekstremalnych warunków. Od
euforii, nieokreślonych przypływów energii czy siły walki, przez rozpacz, żal, histerię
po odrętwienie i rezygnacje. Książka
pełna emocji, mocna, brutalna i bezwzględna.
Wydawałoby
się, że marsz to nie jest temat na książkę. Bo o czym tu pisać? O stawianiu
kolejnych kroków? Nic bardziej mylnego.
Mistrz grozy i jego cięty język bezbłędnie nam to udowadnia opisując
zmagania chłopców. Czuję lekki niedosyt po końcówce, ale z drugiej strony
zostaje coś dla nas i naszej wyobraźni.
_____________________________________________________________________
Stephen King /Richard Bachman, „Wielki marsz”, Prószyński i S-ka, 2008, 264
strony
Tej książki Kinga jeszcze nie miałam okazji przeczytać, ale na pewno to nadrobię bo uwielbiam styl mistrza grozy. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Geek of books&tvseries&films
Na pewno warto. Uważam, że to jedna z lepszych pozycji.
UsuńPozdrawiam ;)
Nie ma mocnych... MUSZĘ w końcu przeczytać jakąś książkę Kinga! :) Na szczęście "Zielona mila", "Miasteczko Salem" i dwie inne czekają na półce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ksiazki-inna-rzeczywistosc.blogspot.com
No jak już czekają to chyba nie masz więcej wymówek. Zabieraj się i to szybko!
UsuńPozdrawiam ;)
muszę polecić ją mężowi, który jest fanem Kinga :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że się nie zawiedzie ;)
UsuńKinga przeczytałam tylko jedną książkę "Joyland", która nie była zła, ale spodziewałam się czego innego, bardziej mrocznego. Dlatego już dawno się sięgnęłam po inne powieści tego autora. Chciałabym w końcu to zmienić i już od jakiegoś czasu myślę nad "Dallas '63".
OdpowiedzUsuń"Wielki marsz" również bardzo mnie interesuję :)
Pozdrawiam ❤
houseofreaders.blogspot.com
Myślę, że na pewno znajdziesz coś dla siebie. King ma spory dobytek ;) Polecam również zbiory opowiadań. ;)
UsuńTej książki Kinga jeszcze nie czytałam :) Może w tym roku uda mi się przeczytać .
OdpowiedzUsuńNie jest długa więc myślę, że warto sięgnąć i pomaszerować ;)
Usuń